Niedzielny wieczór, chwila przed godziną 19.00. Na sali kinowej pozostało zaledwie kilka pustych miejsc. Dyrektor Szamotulskiego Ośrodka Kultury, Piotr Michalak, z uśmiechem na twarzy wita kolejnych mieszkańców przybywających na koncert w zasadzie na ostatnią chwilę. Czerwone krzesełka „Halszki” zajmują głównie szamotulanie. W sali kinowej spotykają się rodziny, znajomi, sąsiedzi i ci, którzy znają się jedynie z widzenia. Darek Tarczewski połączył w jednym miejscu, bardzo szczególnym zresztą dla Szamotuł, dziesiątki osób, również tych całkowicie sobie nieznanych. Taki wieczór faktycznie zdarza się raz na jakiś czas...
Twarzą w twarz z muzyką
Po przygodzie z Ray’em Wilsonem i projektem Genessis, pochodzący z Szamotuł pianista wraz ze skrzypaczką – Barbarą Szelągiewicz (która również brała udział we wspomnianym projekcie), postanowili „pójść po swoje”. Tak powstała grupa Face2Face, która w niedzielę dała w kinie jeden z najpiękniejszych koncertów w historii miasta.
Cudowne brzmienie, dobry wokal (Tarczewski), świetne teksty (mimo, że wszystkie w języku angielskim), a do tego szalona zabawa z dźwiękami. Było zabawnie, momentami poważnie i melancholijnie, niekiedy bardzo energicznie. Mimo sporego zróżnicowania tematycznego słuchacz nie musiał być co chwilę przekonywany do tego, że obcuje z rzeczą nietuzinkową. Warsztat muzycznych wariatów, którzy przez blisko 2 godziny gościli na scenie, mówił sam za siebie.
Skrzypce, wiolonczela, gitary, perkusja i piano – zestawienie kosmiczne i genialne zarazem. Mnogość brzmień zachwycała do granic możliwości. Darek i ekipa mieszali jazz z popem, funkiem, rockiem, elementami klasyki, a jednak nic się nie gryzło, nie kłóciło ze sobą, wręcz przeciwnie – Face2Face stworzyli nową jakość brzmienia. Mimo, że w repertuarze grupy dość wyraźnie słychać było inspiracje wielkimi postaciami muzyki, dźwięki poukładane zostały w ten sposób, by ostatecznie powstała rzecz unikatowa – materiał, którego w Polsce jeszcze nie było. W tym dążeniu do oryginalności, w sięganiu po to, co nie zostało tysiąckrotnie już „przewałkowane”, przypominają nieco siostry Przybysz sprzed kilku lat. Wówczas też mówiło się o wielkim odkryciu...
Rozmowa z publiką
Materiał Face2Face urozmaicony został popisami instrumentalnymi Darka i Basi, a także krótkimi anegdotami nawiązującymi m.in. do powstania danych utworów. Nie obyło się również bez pozdrowień kierowanych ze sceny w stronę publiczności. Ta, bardzo żywo reagowała na prezentacje. Wyczuć zresztą można było silną więź łączącą artystów i słuchaczy – więź, która w przenośni stała się rozmową o tym co ważne, miłe, inspirujące, niekiedy smutne.
A jednak to nie treść, lecz brzmienie wysuwało się na pierwszy plan. Basia Szelągiewicz (skrzypce), Olka Walczak (wiolonczela), Rafał Wiśniewski (gitara), Andrzej „Długi” Laskowski (bas), Tobias Haas (perkusja), Darek Tarczewski (pianino) i Krystian Hayn, który gościnnie wystąpił na gitarze, pokusili się o prawdziwą wirtuozerię. To nie przesada. Bo takie brzmienie, jakie usłyszeć można było w niedzielę , stworzyć mogli jedynie profesjonaliści z wielką pasją do muzyki...
Każdy, kto zna Darka doskonale wie o tym, że Szamotuły zajmują w jego sercu miejsce szczególne. To serce właśnie, wraz z dziesiątkami innych – tych z widowni, biło w „Halszce”.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?