Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Obywatele Szamotuł opowiadają o budowaniu społeczeństwa obywatelskiego [WYWIAD]

Magda Prętka
Magda Prętka
Obywatele Szamotuł odważnie mówią o tym, że miasto potrzebuje zmian. Przede wszystkim jednak chcą rozmawiać z mieszkańcami i wspólnie budować społeczeństwo obywatelskie. Część z nich jesienią zawalczy o miejsca w radzie miasta i powiatu. Dziś, z przedstawicielami Obywateli Szamotuł - Joanną Ludwiczak i Szymonem Chudziakiem rozmawiamy m.in. o tych sferach w mieście, które od dawna pozostają nietknięte

Kim są Obywatele Szamotuł? To aktywiści, społecznicy, przyszli politycy?
W zasadzie każda z tych aktywności do nas pasuje. Obywatele Szamotuł to zarówno aktywiści, społecznicy, jak i osoby, które zamierzają wystartować w wyborach samorządowych. Ale oczywiście nie wszyscy. Obywatele Szamotuł to po prostu ludzie, którzy chcą coś robić dla miasta, gminy, powiatu.

Zapytałam o to nie bez powodu, gdyż Obywateli Szamotuł kojarzy się ze środowiskiem Platformy Obywatelskiej
Założycielem absolutnie nie była Platforma i nie miała z nami nic wspólnego. Obywatele Szamotuł to grupa ludzi, która spotkała się zupełnie przypadkowo przy okazji protestu w obronie wolnych sądów. Dopiero na 2 dni przed tzw. łańcuchem światła się poznaliśmy. To był taki impuls, sygnał. Wśród nas są zarówno osoby niezrzeszone jak i przedstawiciele lewicy, Nowoczesnej, Platformy, KODu, Obywateli RP. Bardziej pasuje do nas określenie grupy jako przedstawicieli różnych środowisk od tych związanych z oświatą, zdrowiem, sportem, samorządem po lokalnych przedsiębiorców. Jest to środowisko bardzo zróżnicowane, wywodzące się jednak z tego nurtu, który był przeciwny zawłaszczaniu sądów przez obecną władzę, do której wciąż pozostajemy w kontrze. Bo nie jesteśmy osobami, które godzą się na łamanie konstytucji, darzymy nasz kraj szacunkiem. Uważamy się za patriotów, przynajmniej lokalnych.

No tak, bo przecież walka o kraj może się odbywać również na gruncie lokalnym
To było najbardziej widoczne w tę lipcową niedzielę, kiedy spotkaliśmy się, by zawalczyć o wolne sądy, a frekwencja przerosła nasze najśmielsze oczekiwania. Przyszło ponad tysiąc osób. Ludzie chcą żyć w spokoju, jednak jak widać można ich namówić do wyjścia na ulice, jeżeli coś zaczyna zagrażać ich wolności.
Później, po tej lipcowej akcji stwierdziliśmy, że jest w nas jakiś potencjał, który warto byłoby wykorzystać i jesienią postanowiliśmy spotkać się po raz kolejny. Pomyśleliśmy wtedy, że może warto byłoby przypomnieć o 11 listopada, zrobić „Światełko dla Niepodległej”. I tak też się stało. Ściągnęliśmy zespół z Bytomia – Tequila Sunrise, pojawili się lokalni posłowie, a od kilku cukierni otrzymaliśmy pyszne rogale. Staraliśmy się trochę na wesoło podejść do tego święta, by nie było zbyt patetycznie. Pogoda nam co prawda wtedy nie dopisała, ale trudno w listopadzie mieć o to pretensje. Po raz trzeci natomiast spotkaliśmy się przy okazji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Szamotułach, kiedy podczas Finału na hali „Wacław” za symboliczną opłatą do puszki WOŚP częstowaliśmy mieszkańców prosiakiem. Zebraliśmy kilka fantów na licytację m.in. koszulkę i piłkę z podpisem Łukasza Fabiańskiego, koszulkę z podpisami piłkarzy Śląska Wrocław wraz ze związanym z Szamotułami bramkarzem Jakubem Słowikiem. Dziś, kiedy ostateczny wynik zbiórki jest już oficjalnie znany, to cieszy tym bardziej. Dołożyliśmy od siebie kilka tysięcy złotych.

Nazwa Obywatele Szamotuł bezpośrednio nawiązuje zatem do tego, czym się zajmujecie. Chodzi o kreowanie społeczeństwa obywatelskiego?
Na tym najbardziej nam zależy. W tej chwili widzimy potrzebę budowania takiego społeczeństwa na gruncie lokalnym, bo tutaj, na miejscu jest dużo osób, które fajnie działają na różnych płaszczyznach i w różnych dziedzinach. Chcemy ich skonsolidować, zmotywować do wspólnego działania, by w niedalekiej przyszłości powstała jakaś spójna wizja miasta. Niestety w Szamotułach jest wiele sfer, które pozostają nietknięte od lat, a nie wymagają wcale wielkiego zaangażowania ze strony miasta. Przykładem może być chociażby wizerunek, czy promocja Szamotuł. Uważamy, że wymaga to dużej poprawy.

W jakim kierunku Obywatele Szamotuł zamierzają pójść?
Chodzi nam o budowanie świadomości mieszkańców i o to, co padło przed chwilą – budowanie społeczeństwa obywatelskiego. W Szamotułach mieszka bardzo dużo napływowych ludzi i należy ich wciągnąć, utożsamić z tym miastem, żeby poczuli się tutaj dobrze. Uważamy, że możemy być pewnego rodzaju wielogłosem – i młodych, i starszych, który będzie mógł podpowiadać samorządowcom w jakich sferach należy jeszcze podziałać, wskazać gdzie są braki, co należałoby poprawić. Chcemy być pośrednikiem pomiędzy mieszkańcami a władzami samorządowymi, by mieszkańcy czuli, że ktoś będzie głośno mówił w ich imieniu. Jeżeli ktoś z nas dostanie się do rady miasta, czy powiatu, to już inna sprawa, nie tylko na tym się skupiamy, jednak głos obywateli, czyli nas wszystkich będzie jeszcze bardziej słyszalny.
W ciągu ostatniego pół roku odnotowaliśmy sporo małych sukcesów. Zgłasza się do nas dużo ciekawych ludzi, też młodych, wykształconych, którzy potrzebują pewnych mentorów – osób, które wesprą ich w tym, by coś w Szamotułach zrobić. Oni mają pewne wizje, chęci, ale nie wiedzą od czego zacząć. Najpierw spotkaliśmy się w 5-6 osób, dziś jest już nas kilkudziesięciu, a to o czymś świadczy.
Prawda jest taka, że od lat wiele w Szamotułach się nie zmienia. Młodzi ludzie nie mają możliwości, by rozpocząć tutaj jakąś działalność. Powstają jednak związki formalne i nieformalne, które z chęcią przyjmiemy do siebie, by podyskutować na różne tematy i ich wesprzeć. To od nich musi jednak wyjść inicjatywa.

Chcecie zatem być łącznikiem między mieszkańcami a władzą. Ale tę rolę powinni spełniać radni…
A zna pani swojego radnego? Bo my niestety nie, no może z jakimiś wyjątkami. Wydaje nam się, że to osoby oderwane od rzeczywistości, które nie wsłuchują się w głos wyborców. A przede wszystkim trzeba przecież dowiedzieć się, czego oczekują mieszkańcy. Mamy wrażenie, że w Szamotułach brakuje dyskusji samorządu z szamotulanami. Takiego dialogu, dzięki któremu mieszkańcy czerpaliby od samorządowców jakąś wiedzę. A proszę mi wierzyć, to naprawdę jest obywatelom tutaj potrzebne. Przykładem jest chociażby rewitalizacja Rynku – zadanie bardzo potrzebne, ale potrzebny jest też pewien kompromis z mieszkańcami tej części Szamotuł. Nie można czegoś wmuszać, narzucać, pokazywać plakatów nowego Rynku, lecz rozmawiać, szukać kompromisu, czasem mediatorów i podejść do tego, czy innego problemu profesjonalnie. Bo to jest przecież problem dotyczący nie tylko władz miasta, ale przede wszystkim nas, mieszkańców.

A tych problemów jest sporo…
Dziwi nas, że od 20 lat nikt nie widzi jak wyglądają nasze Szamotuły, że jadąc główną ulicą do Rynku od tylu lat nikt nie wpadł na pomysł co zrobić z meblarnią czy domem handlowym? Czy w jakiś sposób nie można tego terenu zagospodarować? Czy trzeba myśleć tylko o kolejnym sklepie wielkopowierzchniowym? Rowery miejskie, drewniane postacie, ale nasza władzo kochana czy naprawdę tylko na tyle Was stać? Problem jest też taki, że nie przyciągamy przedsiębiorców. Odnosimy wrażenie, że Szamotuły postanowiły być sypialnią Poznania. Jeżeli faktycznie taka jest strategia miasta, to jak wygląda oferta dla ludzi, którzy tu mieszkają? Jeżeli w Poznaniu są droższe mieszkania, u nas tańsze, tańsze są działki budowlane to wykorzystajmy to, ale dajmy też tym ludziom jakąś fajną, spójną i wielowymiarową ofertę. Mamy świetną bazę sportową, ale co dalej? Problem jest też z samą komunikacją, która nie jest zbyt rozbudowana – ani ta autobusowa, ani kolejowa. Gdyby nie linia Poznań - Szczecin, to chyba w ogóle bylibyśmy odcięci od większych miast. Inne samorządy jednak jakoś sobie radzą nie mając nawet linii kolejowej. Szukają dróg współpracy, bo oprócz budowania społeczeństwa obywatelskiego ważny jest właśnie ten aspekt współdziałania między samorządami i to nie tylko w naszym powiecie. W tej chwili mnóstwo samorządów łączy się w różne partnerstwa dla tzw. obszarów funkcjonalnych – to może być system odpadów, transport, turystyka i wiele innych. Grunt, by szukać wspólnych rozwiązań, tworzyć wspólne strategie. W tym widzimy rozwój miasta. Kolejna rzecz - fundusze europejskie. Nie do końca jesteśmy przekonani czy odrobiliśmy lekcję w tym zakresie. Umknęło nam tak naprawdę kilka lat. W mieście, w gminie wisi kilka tablic informujących o tym, że tę, czy inną inwestycję zrealizowano dzięki wsparciu środków unijnych, ale wiele miast dużo więcej potrafiło wyciągnąć i odrobiło tę lekcję zdecydowanie lepiej. Dlaczego nie potrafimy posprzątać ulicy Chrobrego, która jest drogą wjazdową do miasta, a wyrastające chaszcze i stare budynki wprost odstraszają. Wystarczyłoby przecież niewielkim nakładem pracy poprawić wizerunek Chrobrego i ludzie, którzy i tak tracą mnóstwo czasu na otwarcie szlabanów mogliby patrzeć np. na zagospodarowane Jeziórko, które jest totalnie zapomniane, a kiedyś pływały po nim łódeczki. My nie chcemy robić rewolucji, ale czasem naprawdę potrzeba niewielkiego nakładu pracy i chęci by coś zmienić. Wspomniane Jeziórko to akurat kosztowna inwestycja, ale zarazem taka, która mogła zostać wykonana już 10 lat temu.

Rewitalizacja Rynku, meblarnia, Jeziórko. Co jeszcze chcielibyście zmienić?
Przede wszystkim chcemy rozmawiać z mieszkańcami. Nigdy nie podejmiemy decyzji sami, uważamy to za podstawowy błąd. Bo dlaczego sami mielibyśmy zadecydować o tym, co powinno stać się np. z domem handlowym lub meblarnią. Chcemy zaktywizować ludzi, by oddali swój głos – powiedzieli czego chcą. Na jedno z naszych spotkań przyszli ludzie po architekturze, zajmujący się designem, lokalni przedsiębiorcy. To oni są specjalistami, do nich powinien należeć pomysł – a my mieszkańcy możemy z tym dyskutować. W naszym odczuciu w starej meblarni np. mogłoby powstać to i to, ale ktoś inny - ktoś, kto faktycznie zna się na urbanistyce, czy architekturze powie, że to zupełnie nietrafiony pomysł. I my się z tym zgodzimy. Chętnie zorganizujemy spotkanie, na które zaprosimy mieszkańców, radnych, burmistrza, ale na pewno nie będziemy podejmować decyzji ważnych dla miasta, dla szamotulan, to zupełnie odbiega od naszych standardów. Nie zamierzamy nikomu niczego narzucać, my chcemy znajdować rozwiązania. Proszę zwrócić uwagę na taki niby drobny fakt - jedne konsultacje w sprawie Rynku odbyły się popołudniu w kinie, a wcześniejsze – o godzinie 11.00 w urzędzie, gdzie nikt nie dotrze, bo wszyscy pracują. Na dodatek spotkanie odbywa się w urzędzie, a to nie jest miejsce, do którego ludzie chętnie przychodzą. Takie spotkanie powinno odbywać się na neutralnym gruncie, by mieszkaniec nie czuł się jak petent, a ktoś kto dyskutuję o swojej własności. Trzeba chyba też powiedzieć władzy, by zmienili podejście do mieszkańców, by byli bardziej otwarci.

Mówicie, że czegoś pragniecie, że chcecie zmian dokonywanych wspólnie z mieszkańcami, ale w jaki sposób zamierzacie to zrealizować?
Właśnie będąc łącznikiem między mieszkańcami a władzą. Możemy powiedzieć już otwarcie, że powstanie komitet wyborczy Obywateli Szamotuł, a część z nas wystartuje w wyborach do rady miasta i powiatu, ale na razie na konkrety jest jeszcze za wcześnie. Do stworzenia wspólnej wizji regionu potrzebne są spotkania, rozmowy z mieszkańcami, dopiero wtedy można wyciągać jakieś dalej idące wnioski. Najpierw chcemy zebrać jak największą grupę osób, które razem z nami chcą tworzyć trzon zmiany naszego miasta. Dzisiaj o konkretach jest trudno rozmawiać, bo rzeczy do zmiany – poprawy w Szamotułach jest mnóstwo. A do konkretnego działania potrzebna jest też wiedza wielu ludzi i zaangażowanie. Wśród nas są osoby związane z oświatą, bo chcemy wiedzieć co dzieje się w naszych szkołach, szczególnie po reformie. Są też osoby związane ze służbą zdrowia, bo chcemy wiedzieć co dzieje się ze szpitalem, jakie tu są zmiany? Przychodzą przedsiębiorcy, właściciele sklepów, firm. W trakcie budowy jest już kolejna Biedronka. A co z lokalnymi sklepami? Czy ktoś zapytał, udowodnił taką potrzebę? Czy ta decyzja z kimś była konsultowana? Ile padnie kolejnych małych, rodzinnych i lokalnych firm? Nie możemy myśleć o jednej, czy dwóch kwestiach. Każdy z nas jest w stanie zająć się innym tematem i z innej strony do niego podejść. Rozmawialiśmy dzisiaj o oświacie, ale w kontekście szkoły muzycznej. To fantastyczna sprawa dla Szamotuł, która mogłaby być świetną wartością promocyjną, ale prawda jest też taka, że po pierwsze szkoła ta traci wizerunkowo a po drugie wielu rodziców narzeka, że dzieci odbierają o 16.00 ze szkoły i od razu biegną na zajęcia muzyczne. Czy samorządy wspólnymi siłami nie mogłyby się dogadać, by w jakiś sposób tę sytuację zmienić? By dajmy na to szkoła muzyczny była oddziałem Szkoły Podstawowej nr 1? To oczywiście bardzo luźny pomysł, ale wierzymy w to, że z każdym można się dogadać i że każdy problem można rozwiązać. Ta szkoła istnieje od dawna, a my – tak nam się przynajmniej wydaje - w ogóle nie wykorzystujemy jej potencjału.

Chcecie poniekąd nauczyć mieszkańców takiej postawy, że oni są w stanie coś zmienić...
Tak. Mamy budżety obywatelskie. W wielu miastach to narzędzie ewoluuje. Nie jest już tym budżetem, w którym władza rzuca na szalę 500 tysięcy i mówi: teraz walczcie o swoje. Nie. Miasta rozmawiają z mieszkańcami, konsultują, starają się też podpowiedzieć, jakie zadanie, jaka inwestycja byłaby lepsza. Trochę trzeba „zlepić” to społeczeństwo obywatelskie.

Co dalej przed Obywatelami Szamotuł?
Na pewno będziemy organizować kolejne spotkania. Przynajmniej raz, dwa razy w miesiącu się spotykamy, jesteśmy w stałym kontakcie, dyskutujemy ze sobą. Myślimy o kolejnych akcjach społecznych. Wiemy o chłopcu, mieszkańcu Szamotuł, który choruje na serce, a że jest wielkim fanem piłki nożnej chcemy przygotować dla niego niespodziankę, planujemy specjalną akcję, której szczegółów zdradzić dzisiaj nie możemy, jednak Podczas WOŚP wylicytowaliśmy już dla niego koszulkę, a teraz chcemy sprawić mu kolejną radość.
Chcemy też zadbać o edukację w wymiarze społecznym, obywatelskim. Czynimy starania i doprowadzimy do spotkań z ludźmi o których możemy tylko poczytać lub zobaczyć ich w telewizji. Chcielibyśmy również doprowadzić do spotkań z osobami które kształtowały naszą wspólną przeszłość, a dzisiaj mają realny wpływ na postawy, przekonania i wiedzę o byciu Obywatelem.
Serdecznie wszystkich zachęcamy do działania na rzecz naszego miasta, można nas znaleźć na ulicy, od dzisiaj w gazetach, ale też po sąsiedzku, zwyczajnie przez płot bo jesteśmy sąsiadami. Istniejemy też w sieci, na Facebook’u pod nazwą „Obywatele Szamotuł”, tam zamieszczamy informacje co robimy czy co zamierzamy, to tam można do nas napisać wiadomość czy omówić jakąś kwestie. Potrzebujemy Was i Waszego wsparcia szamotulanie.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto