Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spotkanie po 49 latach w Wartosławiu [FOTO]

Paulina Śliwa
Paulina Śliwa
Edmund Łodyga bardzo ciepło  wspomina swoich uczniów
Edmund Łodyga bardzo ciepło wspomina swoich uczniów Paulina Śliwa
Dawni uczniowie zorganizowali niezwykłe spotkane dla nauczyciela – Edmunda Łodygi. Ten wieczór i dawne czasy wspominają wychowankowie i ich nauczyciel.

Jest 11 października br. W dawnej szkole w Wartosławiu – obecnym hotelu – spotyka się kilkunastuosobowa grupa. Po 49 latach listę obecności odczytuje dawny kierownik szkoły i wychowawca Edmund Łodyga. Na liście tej znajdują się: Boberski Andrzej, Bździel Henryk, Dziubała Genowefa, Gańska Franciszek, Grzeszczak Longina, Jerzyński Mieczysław, Kaczmarek Krystyna, Kaczmarek Władysław, Kotus Wanda, Mamet Piotr, Mazańska Maria, Michalak Mirosława, Rybarczyk Maria, Skotnicka Maria, Skrzypczak Leszek, Smura Zofia, Sobek Halina, Starosta Maria, Śniadecki Kazimierz, Świderski Józef, Tyrchan Zdzisław, Wylegała Maria, Wziętek Kazimiera. Byli uczniowie wstają i przedstawiają się. Frekwencja wynosi 90%. Kilkoro z nich odeszło już na zawsze. Rozpoczyna się wieczór pełen wspomnień i wzruszeń.

Kiedy w 1958 r. Edmund Łodyga rozpoczął pracę w szkole w Wartosławiu, mało kto się spodziewał, jak wielkie zmiany w tej szkole nastąpią. Łodyga opieką pedagogiczną objął wtedy klasę II i jej wychowawcą był do kl. VII. Minęło prawie pół wieku. W dawnej szkole w Wartosławiu uczniowie zorganizowali niezwykłe spotkanie klasowe z cenionym nauczycielem i wychowawcą.

Pan Edmund uczył głównie biologii i chemii. Rozwijając w uczniach sportowe pasje, dał się również poznać jako zapalony sportowiec. Nadmienić trzeba, że szkoła nie posiadała wtedy sali gimnastycznej, w związku z czym nauczyciel do uprawiania sportu wykorzystywał naturalne warunki. Na placu przy kościele urządził boisko do gry w piłkę ręczną, a później boiska do gry w koszykówkę i lekkoatletyczne. Z uczniami grał w piłkę ręczną, którą dostał w nagrodę za zdany egzamin z wychowania fizycznego. Taka praca musiała zaowocować: uczniowie odnosili duże sukcesy w piłce ręcznej, biegach przełajowych, łyżwiarstwie – na poziomie powiatu. Oprócz zajęć, zadbał także o stroje sportowe, których wtedy uczniowie nie posiadali. – Stroje te – bluzki i spodenki – wywołały na początku oburzenie, zwłaszcza wśród starszych, którzy potem kibicowali swoim pociechom. – opowiada ze śmiechem nauczyciel.

– Byliśmy fajną, zgraną klasą, pierwszymi wychowankami p. Łodygi w Wartosławiu. Braliśmy udział w zawodach sportowych w piłce ręcznej, biegach przełajowych, lekkiej atletyce, gimnastyce sportowej. Można zapytać: co to takiego? Jednak trzeba powiedzieć, jakie były w tym czasie realia w Wartosławiu w latach 60-tych. Boisko – to nadwarciańskie ugory, sala gimnastyczna – to dwa materace rozłożone w klasie po lekcjach, tylko biegi przełajowe było gdzie trenować (dzieciaki pasły krowy i kozy nad Wartą). Mieliśmy szczęście, że naszym wychowawcą był Edmund Łodyga.– wspomina z przejęciem jedna z uczennic.
Wychowankowie zgodnie podkreślają, że były kierownik szkoły w Wartosławiu różnił się od pozostałych nauczycieli. Najpierw namawiał rodziców, by posłali dzieci do szkoły. Wszystkich traktował równo. Później, po ukończeniu szkoły, woził uczniów na egzaminy.

– Wspomnieć mogę wydarzenie, które, według mnie, zdecydowało o mojej przyszłości. Był rok 1965, skończyłam szkołę podstawową. Wraz z dwiema koleżankami złożyłyśmy dokumenty do szkoły średniej. Dwie (w tym ja) miałyśmy pecha, bowiem po złożeniu dokumentów, odesłano nam je przed egzaminem wstępnym z adnotacją “szkoła nie ma wolnych miejsc”. Był to oczywiście jakiś przekręt, bo nie można odsyłać dokumentów przed egzaminem wstępnym. Pamiętam, jak wychowawca zabrał te odesłane dokumenty i sam osobiście zawiózł je ponownie do tej szkoły. Na egzamin wstępny pojechał z nami osobiście. P. Edmundowi zależało, żebyśmy się uczyli. Szkół średnich było mało i trudno było się dostać. Możemy zapytać, jak wielu było tak zaangażowanych nauczycieli. – mówi uczennica.

Sam wychowawca bardzo ciepło wspomina wszystkich uczniów. Cały czas mówi o nich “dzieciaki”, a to przecież już dorośli ludzie, którzy mają dzieci i wnuki. – To były bardzo zdolne i mądre dzieci. Wyrosły na właścicieli przedsiębiorstw, są także wśród nich m.in. księgowa, ksiądz oraz wielu fachowców w różnych dziedzinach. Jadąc na to spotkanie, myślałem, że jadę na zjazd szkoły, a okazało się, że moja klasa, którą prowadziłem tyle lat, zrobiła mi taką niespodziankę. Chciałbym gorąco podziękować za wspaniałą imprezę. Człowiek wtedy czuje, że jego praca pedagogiczna nie poszła na marne. Nastrój tego spotkania towarzyszył mi jeszcze długo po jego zakończeniu. Szkoła to moje życie. – mówi ze wzruszeniem Edmund Łodyga.

Telefony rozbrzmiewały w trakcie i po spotkaniu. Nieliczni, którzy nie mogli przybyć, usprawiedliwiali się.
Ci, którzy byli, już po cichu planują kolejne spotkanie – za rok. Tegoroczny zjazd zorganizowany został przez Genowefę Bąbelek – Dziubałę i Marię Skrzypczak. Atmosfera była iście rodzinna. Trudno się zresztą dziwić – p. Edmund stworzył swoim uczniom drugi dom.

Edmund Łodyga
ur. się 11.10.1936 r. we Wróblewie. W 1954 r. rozpoczął pracę jako nauczyciel w Słubicach. W 1958 trafił do szkoły w Wartosławiu. W 1962 r. otrzymał nominację na kierownika szkoły. Funkcję tę pełnił do 1970 r. Później - do 1976 r. - był dyrektorem szkoły w Szczepankowie, a od 1976 do 1987 zastępcą gminnego dyrektora w Ostrorogu. Pełnił również funkcję zastępcy inspektora i inspektora oświaty. Mieszka w Ostrorogu. Żona: Sabina, 3 dzieci, 6 wnuków.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto