- Do szpitala trafiłam 6 listopada 2013 roku, było już po terminie. Lekarze stwierdzili, że nic się nie dzieje mimo, że mówiłam że odczuwam skurcze. Zostałam tam na obserwacji. 8 listopada odesłano mnie do domu. – opowiada pani Żaneta–_ 9 zaczął się poród i ponownie w nocy trafiłam do szpitala. Dostałam ketonal i akcja porodowa ustała. Popołudniu znów się zaczęło. Prosiłam o cesarskie cięcie. Odmówiono mi. Po kilku godzinach na badaniu KTG okazało się, że tętno dziecka zanika. Po dobrej godzinie zapadła decyzja o cesarce. _– relacjonuje.
Po wybudzeniu pani Żaneta usłyszała od różnych osób różne przyczyny śmierci dziecka. Pierwsza miała być taka, że dziewczynka miała mieć poważną wadę serca i tak by tego nie przeżyła.
– Później usłyszałam, że dziecko miało owiniętą wokół szyi pępowinę, jeszcze później mówiono o zapaleniu płuc i i odklejeniu łożyska – mówi pani Żaneta.
W trakcie ciąży wykonywane były badania prenatalne, dziecko było zdrowe, na co wskazują dokumenty od lekarza prowadzącego.
To nie jedyna taka sprawa szamotulskiego szpitala. Wiemy przynajmniej o trzech kolejnych.
– Potwierdzam, że takie sprawy się toczą. Niestety medycyna to taka materia, że tego typu tragiczne zdarzenia zdarzały się, zdarzają się i będą się zdarzać. _– mówi Wiesław Jarnicki dyrektor SP ZOZ w Szamotułach. - _Jednocześnie muszę zastrzec, że nie mogę się odnieść do szczegółów spraw, które się toczą ponieważ obowiązuje mnie tajemnica medyczna.
W czerwcu Szpital Powiatowy wypłacił już odszkodowanie rodzinie która wytoczyła placówce proces za błąd przy porodzie. Wysokość zasądzonego odszkodowania wraz z odsetkami to 700 tys. złotych, z czego 500 tys. wypłacił szpital ze środków własnych, a resztę pokrył ubezpieczyciel
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?