Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bydgoszczanka chciała podzielić się pączkami, ale jedyne co dostała to fala hejtu

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
Jadłodzielnie i lodówki społeczne - tutaj można zostawić nadmiar jedzenia.
Jadłodzielnie i lodówki społeczne - tutaj można zostawić nadmiar jedzenia. Archiwum Polska Press
Kobieta kupiła za dużo pączków, chciała podzielić się częścią z nich z innymi. Wstawiła do internetu ogłoszenie, że przekaże te pączki. Chciała dobrze, a spotkała się z krytyką.

Bydgoszczanka kupiła na Tłusty Czwartek (8 lutego 2024) 12 pączków z marmoladą. Wzięła cały kartonik, bo akurat była promocja w dyskoncie. Zapłaciła równo 3 zł, wychodziło 25 groszy za sztukę. Chyba przeliczyła się z apetytem, bo po świątecznym czwartku mniej więcej połowa słodkości jej została. Nazajutrz rano zamieściła ogłoszenie, łącznie ze zdjęciem pączków, na facebookowej grupie dla mieszkańców miasta. Zapytała, kto chce je dostać. Sądziła, że ktoś się zgłosi i będzie po sprawie. A sprawa dopiero się zaczęła.

Inni internauci zaczęli krytykować kobietę. Twierdzili, że powinna się wstydzić oferować komuś resztki jedzenia, w dodatku nieświeżego, bo z dnia poprzedniego. Oburzali się, jak mogła proponować coś, co jest warte 1,5 zł. Ona odpowiadała, że rodzice ją nauczyli, że żywności nie wolno marnować. - A tego, żeby innych ludzi nie poniżać, matka z ojcem nie nauczyli? - dociekali. - Daje pani komuś coś, co powinno wylądować na śmietniku.

Lodówka społeczna

Kolejni sugerowali, żeby zaniosła opakowanie do Jadłodzielni lub zostawiła w tzw. lodówce społecznej. To miejsce, do którego można zanieść nadmiar jedzenia (m.in. gotowe potrawy, przetwory, warzywa czy owoce i napoje). Dary stamtąd trafią do potrzebujących, chociażby osób bezdomnych. Minus taki, że pani mieszka na obrzeżach miasta, daleko jej do centrum.

Nie wiadomo, czy znalazł się chętny na trochę już twarde pączki (postu nie udało nam się odszukać), ale wiadomo, że pani nie znalazła się pierwsza w ogniu krytyki. Inny incydent dotyczył - chociaż dziwnie to brzmi - sałatki. Bydgoszczanka, ale już nie ta od pączków, miała zamiar podzielić się sałatką jarzynową. Tak samo opublikowała anons na lokalnej grupie. Podała nawet wyjaśnienie. „Za namową koleżanki kupiłam słoik z gotowymi jarzynami, czyli marchewką ,ziemniakiem, już ugotowanymi. Dodałam tylko majonez, kukurydzę, jajko, musztardę i jabłko. Niestety, sałatka nie smakuje domownikom i nie damy rady jej zjeść, więc chętnie oddam. Jeżeli ktoś jest przyzwyczajony do kupnych sałatek, to będzie mu smakowała”. Kobieta chyba nie spodziewała się aż tak dużego odzewu.

W dyskusję wdali się jednak niekoniecznie zainteresowani skonsumowaniem sałatki. Zaciekawieni samym ogłoszeniem się uaktywnili.

Pojawiły się przykładowo komentarze: - Czy to trzeba pisać cała litanię, że jest niesmaczna i cała rodzina nie chce jej jeść i dlatego pani chce oddać? Ja bym się wstydziła tak napisać, bo jakby wyszło mi coś niesmaczne, niezjadliwe, to tym samym nie poczęstowałabym innych ludzi. Jakby była smaczna, to by nie była oddana, a że niedobra, niech inni zjedzą. Żenada!

Autorka postu zareagowała na zaczepkę: - Cóż, ja napisałam i oddałam sałatkę zamiast wyrzucać. Napisałam po prostu szczerze, a że pani inaczej by postąpiła, to pani sprawa.

Mleko po dziecku i dla dziecka

Był też mężczyzna z Torunia, który proponował 1,5 opakowania mleka modyfikowanego dla dziecka. - Jedno jest nietknięte, z drugiego wziąłem cztery miarki, więc jakieś 90 procent zawartości zostało. Zapraszam do odbioru.

Młody ojciec skasował ogłoszenie, lecz ukazało się ponownie. Wytłumaczył, dlaczego. - Usunąłem post, ponieważ zgłosiła się pani chętna wziąć mleko. Później jednak napisała w prywatnej wiadomości, żebym je jej przywiózł. Nie mam możliwości. Wyjątkowo siedzę w domu z dwójką zakatarzonych maluchów, a żona w pracy. Poradziłem pani, żeby odebrała mleko następnego dnia. Stwierdziła, że jestem niepoważny. Raczej ona taka jest, skoro zasugerowała, że jeżeli nie mogę jej podwieźć towaru, to mogę zamówić taksówkę i kierowca dowiezie jej mleko. Tyle że ja, według kobiety, miałem zapłacić za kurs. Odmówiłem.

Ludzie, dzielący się jedzeniem, mają dobre intencje. Zdają sobie bowiem sprawę z tego, że marnowanie jedzenia to już nasz problem niemal narodowy. Według Banków Żywności, w Polsce marnujemy rocznie około 4,8 mln ton jedzenia. - Aż 60 procent z tego marnotrawimy w naszych domach - podkreślają eksperci Natu.care. - Oznacza to, że każdy z nas wyrzuca rocznie około 75 kg żywności. Wyrzucane jedzenie stanowi ponad 20% śmieci, które wytwarzamy. Czyli co piąty śmieć, którego się pozbywamy, to jedzenie. Zastanówmy się, dlaczego ten produkt w ogóle kupiliśmy i dlaczego go wyrzucamy. Taka analiza to dobre rozwiązanie, gdyż zakupy robimy często pod wpływem impulsu, nie planując ich, a wyrzucamy jeszcze bardziej nieświadomie.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto