W 2019 roku (dzięki Poznańskiemu Budżetowi Obywatelskiemu 2018) dwa lata po ich zamieszkaniu w Poznaniu, otwarto dla nich azyl na terenie poznańskiego zoo i dopiero wtedy można je było zobaczyć na wybiegu.
- Kizia okazała się czystej krwi lwicą somalijską. Można przypuszczać, że albo pochodziła z nielegalnej hodowli, lub jakieś zoo ją nielegalnie sprzedało, albo, co grosza, została odebrana z natury. Być może kłusownicy zabili jej matkę, a młode zabrali na handel - mówiła nam wówczas Małgorzata Chodyła, rzeczniczka ogródu zoologicznego w Poznaniu.
Leoś okazał się hybrydą - poza genami lwa w genach ze strony ojca posiada także geny tygrysa.
Zadomowione w zoo lwy zostaną w nim na stałe, o czym poinformowało zoo na Facebooku.
- Decyzją ministra klimatu i środowiska Kizia i Leoś stały się naszą własnością. Kilkutygodniowe kocięta odebrane matkom, z którymi powinny być do ósmego miesiąca życia, skazane na sieroctwo i butelkę, żeby stać się narzędziem do zarabiania, zostały przemycone do Polski. Trafiły do nas po wspólnej interwencji z policją i Fundacją VIVA, rozpoczęła się walka o ich godne życie. Leoś ważył 15 kg, gdy powinien 30, był mieszańcem lwa z tygrysem, Kizia miała zaburzenia neurologiczne od braku wit. A w diecie. Kłopot z gęstością kości, krzywica i brak matki. Życie od narodzin naznaczone cierpieniem. Sąd wydał prawomocny wyrok o ich przepadku, została złamana Ustawa o ochronie przyrody. Waszymi głosami wybudowaliśmy im azyl. Teraz mogą w nim mieszkać już w spokoju. Dumne, zaopiekowane, z daleka od cyrków i menażerii. Dziękujemy za Wasze wsparcie.
Sprawdź też:
Nowi ministrowie w rządzie Donalda Tuska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?