Szamotulski Rynek
Na przestrzeni lat ulegał licznym przeobrażeniom. Parterowe budynki szybowały w górę, przebudowywano kamienice, zmieniały się witryny sklepowe, a nawet organizacja ruchu. Niezmienna pozostała jednak jego funkcja. Oprócz działalności handlowo-usługowej, szamotulski Rynek pozostał sercem miasta.
W okresie międzywojennym, po wojnie, ale i później kwitło tu także szeroko rozumiane życie towarzyskie. Szamotulanie i szamotulanki spotykali się w kawiarniach i restauracjach. W kamienicy należącej do rodziny Gieremków znajdował się kultowy klub, w którym ponoć pierwszy – powitalny kieliszek był darmowy. Chętnie gościli tu m.in. sportowcy.
Przy zegarze działał bar mleczny, a pod adresem Rynek 47 (wejście od ulicy Braci Czeskich) znajdował się "Bar Wielkopolski". Wyśmienite drożdżówki i pierniki kupowano u Mazurkiewiczów (obecnie kamienica Pabicha), doskonałe wypieki - podobnie jak dzisiaj - polecała cukiernia Nowaczyńskich. Na brak klienteli nie narzekała też kawiarnia i cukiernia ciotki Burzyńskiej, która po wojnie stała się ukochaną „Szamotulanką”.
Głośnik przed ZURiT-em i kolejni aut przed CPN-em
Do Gersmanna chodziło się po materiały żelazne, a popularne „statki”, czyli porcelanę i sztućce wypożyczano w lokalu przy zegarze. Popularny ZURiT (Zakład Usług Radiowych i Telewizyjnych) odwiedzano, by zakupić telewizor lub radio. W maju przed witryną sklepową gromadziły się prawdziwe tłumy. Bo maj w Szamotułach również kołem się toczył!
Pod koniec lat 60. i w latach 70. Antoni Frąckowiak (pracownik ZURiT-u) zwykł na czas Wyścigu Pokoju wystawiać głośnik na zewnątrz – tak, by każdy przechodzień mógł zapoznać się z najnowszymi informacjami serwowanymi przez komentatorów. W późniejszych latach włączał również telewizor znajdujący się w witrynie ZURiT–u, dzięki czemu mieszkańcy i mieszkanki mogli naocznie śledzić peleton.
Okazuje się, że stacja paliw na Rynku działała już 1939 roku. W trakcie jednego ze spotkań poświęconych historii Szamotuł opowiadała o tym Monika Romanowska - Pietrzak - kustoszka Muzeum Zamek Górków.
- Stacja benzynowa istniała na Rynku nie tylko w czasach PRL-u. Pojawiła się już pod koniec lat 30., bo w 1939 roku Jan Jęczkowski – szamotulanin, kupiec, przedsiębiorca posiadający rozlewnię wód mineralnych i Kolejowe Przedsiębiorstwo Dowozowe założył też stację benzynową (znajdowała się mniej więcej w tym samym miejscu, w którym późniejszy CPN – przyp.red.) - mówiła Monika Romanowska-Pietrzak.
W pamięci wielu osób nadal bardzo żywy pozostaje zaś obraz kolejek samochodów ciągnących się do kultowego CPN-u.
Pozostały wspomnienia
Niestety, większości miejsc wspominanych przez szamotulan i szamotulanki z dużym sentymentem, na Rynku już nie ma. Tęsknią za księgarnią (na starówce działała dokładnie 50 lat), popularną "Westką", czy budką, w której serwowano najlepsze bułki z pieczarkami w mieście. Po kiosku pana Jeremka i sklepie "1001 drobiazgów" też nie pozostał już żaden ślad.
Dobrze jest jednak o nich pamiętać i utrwalać tę pamięć choćby w formie rodzinnych opowieści. Dobrze też zaglądać od czasu do czasu do starych albumów ze zdjęciami. My dziś taki właśnie otwieramy.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?