W poniedziałek przed północą, po dwugodzinnej akcji poszukiwawczej, wyłowiono z wody ciało 45-letniego wędkarza.
O sprawie póki co niewiele wiadomo. Z relacji strażaków i policjantów wiadomo tylko, że mieszkaniec gminy Kwilcz ostatni raz widziany był w niedzielę 24 maja, kiedy wędkował na Jeziorze Młyńskim w Prusimiu. W poniedziałek 25 maja jego zaginięcie zgłosiła rodzina po tym, jak nie można było się z nim skontaktować poprzez telefon komórkowy.
Dlaczego trop poszukiwań wskazywał właśnie na Jezioro Młyńskie w Prusimiu?
– Przy jeziorze znaleziono zaparkowany samochód poszukiwanego – wyjaśnia Przemysław Araszkiewicz z Komendy Powiatowej Policji w Międzychodzie.
– W poniedziałek wieczorem na miejsce zdarzenia wysłane zostało dziewięć zastępów straży pożarnej. Sześć z terenu powiatu międzychodzkiego (trzy zastępy z JRG Międzychód, OSP Sieraków, OSP Międzychód i OSP Kwilcz), a także trzy zastępy ze Specjalistycznej Grupy Ratownictwa Wodno – Nurkowego z Poznania – relacjonuje z kolei Paweł Piaskowski, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Międzychodzie.
Od samego początku, zanim jeszcze na miejsce dojechały zastępy z Poznania, jezioro przeczesywali strażacy z powiatu międzychodzkiego na łodziach. Wysłano także patrole piesze, które przeszukiwały brzegi akwenu.
Jeszcze przed północą ciało mężczyzny zostało odnalezione w wodzie.
– Poznańscy strażacy dojechali na miejsce i kiedy zwodowali łodzie okazało się, że przy brzegu znaleziono ciało mężczyzny – zaznacza Paweł Piaskowski.
Do tej pory nie odnaleziono jednak łodzi, którą mężczyzna najprawdopodobniej pływał po jeziorze. Jak mówią strażacy – mogła po prostu zatonąć.
– Policjanci pod nadzorem prokuratora z Szamotuł wyjaśniają okoliczności tego tragicznego zdarzenia – mówi Przemysław Araszkiewicz.
Do podobnego zdarzenia na tym jeziorze doszło także latem 2014 roku. Wówczas mężczyzna umówił się z kolegą na ryby. Jego znajomy nie mógł pojechać, więc wybrał się sam. Mężczyzna był osobą schorowaną. Jego kolega postanowił sprawdzić, jak się czuje i zadzwonił. Nikt jednak nie odbierał telefonu. Znajomy wędkarza przyjechał wówczas nad jezioro i zobaczył, że na brzegu stoi samochód kolegi. Rozejrzał się wokół i zobaczył ciało mężczyzny, pływające w jeziorze. Wyciągnął je i zadzwonił na numer alarmowy. Niestety, na pomoc było już za późno. Prawdopodobnie mężczyzna zasłabł i wpadł do jeziora.
Natomiast w październiku 2012 roku w Jeziorze Kwileckim w Orzeszkowie utopiło się trzech mieszkańców powiatu międzychodzkiego. Mieli wówczas kolejno 34, 37 i 52 lata. Wybrali się na ryby i łowili z łodzi. Nie wrócili do domów na noc. Rano zaniepokojone rodziny wędkarzy zgłosiły zaginięcie mężczyzn. Kilka godzin później płetwonurkowie ze specjalistycznych jednostek straży pożarnej oraz policji z Poznania przeszukiwali jezioro przy pomocy sonaru. Po pięciu godzinach znaleźli na jego dnie zwłoki wędkarzy oraz zatopioną łódź.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?