Sieraków. Drezyną po nieczynnej linii kolejowej nr 368 z Sierakowa do Lesionek? Dlaczego nie! Od niedawna do wyboru są dwie drezyny

Część szlaków turystycznych w Krainie Stu Jezior ma swój początek przy stacjach kolejowych. Wszystko dlatego, że jeszcze nie tak dawno była tu rozwinięta komunikacja kolejowa. Turyści przyjeżdżali na teren powiatu międzychodzkiego i od razu mogli ruszyć na wyprawę. Od ponad dwóch dekad region stał się kolejową białą plamą w Wielkopolsce, nie wliczając w to przyjazdów kilku pociągów turystycznych. Jedną z nieczynnych linii kolejowych jest linia nr 368 od Szamotuł przez Ostroróg, Nojewo, Chrzypsko Wielkie, Sieraków do Międzychodu. To blisko 60-kilometrowa linia, jednotorowa, niezelektryfikowana. Pierwszy pociąg linią przejechał w 1907 roku. Później korzystały z niej tysiące podróżnych. Ostatni pasażerski pociąg przejechał nią w 1995 roku, towarowy rok później. 10 lat temu pojawiły się pomysły, by na nieczynnym torowisku zbudować drogę rowerową. Nie doszło to jednak do skutku. Dziś trwają zabiegi, by przywrócić to połączenie kolejowe. Koszty tych prac szacuje się na 350 mln zł. Trwają procedury administracyjne, które mają do tego doprowadzić.

Tymczasem są tacy ludzie, jak Jakub Sarbak, czy Tomasz Węsierski, którzy z nieczynnej linii kolejowej uczynili turystyczną atrakcję. Ten pierwszy oferuje przejazdy drezyną na odcinku trzech kilometrów od Sierakowa do Lesionek. Ten drugi także przewozi turystów drezyną, ale i stworzył w opuszczonym budynku dworcowym w Nojewie Muzeum Kolejnictwa. Z ciekawostek, które warto zauważyć w tym miejscu, jest kolekcja ponad 30 tysięcy kartonowych biletów kolejowych, w tym także tych związanych z powiatem międzychodzkim.

- Ludzie chętnie do biletów wracają, bo kojarzą to z charakterystycznym stukotem odbijanej daty – opowiada Tomasz Węsierski.

To tylko jedna z wielu atrakcji w Nojewie. Warto więc tam przy okazji zajrzeć, umawiając się wcześniej na wizytę.

Jakub Sarbak natomiast od wielu lat umożliwia przejazdy drezynami, które sam nazywa – jedną „cytryną”, a drugą „cyną”

- „Cytryna” dlatego, że jest po prostu w żółtym kolorze. To drezyna ręczna. „Cyna” z kolei została ocynkowana, stąd zawdzięcza swoją nazwę. Ta ma napęd spalinowy – mówi Jakub Sarbak.

Jak to się stało, że Jakub zainteresował się koleją?

- Nie wiem skąd u mnie w życiu kolejnictwo. Zawszę kręciły mnie opuszczone miejsca i w zasadzie tu bym upatrywał swoich zainteresowań. A przy okazji kiedyś poznałem człowieka, który był właścicielem dwóch drezyn ręcznych i tak się zaczęło. „Cytrynę” w końcu sam zaprojektowałem dla siebie. Mam ją od 2016 roku. No a od tego roku mam jeszcze drezynę „Cynę”, którą można się przejechać do Lesionek. „Cytryna” jeździ z kolei w Sierakowie na odcinku 800 metrów. W cenie jest przejazd jedną i drugą, nie ma osobnych biletów. Zapraszam – zachęca Jakub Sarbak.

Warto też dodać, że jednym z najbardziej charakterystycznych miejsc na linii kolejowej nr 368 jest wiadukt kolejowy w Chrzypsku Małym. Został on zawieszony na ceglanych podporach 15 metrów nad ziemią, nad rzeką Oszczenicą. Ucierpiał w czasie działań wojennych w 1939 roku, ale już w 1941 roku został odbudowany. To właśnie wtedy zmieniono jego przęsło, wykonując je ze stalowej kratownicy, która zwraca uwagę do dziś, stanowiąc atrakcję turystyczną regionu.