Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szamotuły. Nie do końca o koniach, lecz niepodległości w siodle wywalczonej. Zajrzyj na niezwykłą wystawę do szamotulskiego muzeum

Magda Prętka
Magda Prętka
W piątkowy wieczór, 17 września w spichlerzu Muzeum Zamek Górków w Szamotułach otwarto wystawę pt. "W siodłach do niepodległości". To ekspozycja szczególna, na którą złożyły się wybrane obiekty z prywatnej kolekcji porucznika rezerwy, Andrzeja Winczy

Niezwykły pasjonat w Szamotułach

Ponad 30 razy przemierzał konno drogę ze Szczecina do Poznania. Zdążył poznać już część Wielkopolski, w tym spory kawałek powiatu szamotulskiego i okolic. Znajomości zawarte w Sierakowie, Koźlu, Witoldzinie czy Lipnicy, gdzie zatrzymywał się w gościnie na krótki spoczynek, przetrwały lata stając się z czasem przyjaźniami na całe życie.

Do Grodu Halszki Andrzej Wincza powrócił w minionym tygodniu, by opowiedzieć o tym, jak Polacy o wolność kraju w siodłach walczyli, przekonując zarazem, że pasja stać się może ważnym elementem życia codziennego, mającym siłę łączenia ludzi.

"W siodłach do niepodległości"

"W siodłach do niepodległości" - to tytuł wystawy, którą w piątkowy wieczór, 17 września otwarto w spichlerzu Muzeum Zamek Górków w Szamotułach. Ekspozycja obejmuje ponad 30 siodeł, kilka mundurów i wiele elementów wyposażenia Wojska Polskiego, wykorzystywanych w latach 1914 - 1939. Choć jej rozmiar jest imponujący, to zaledwie wycinek bogatej kolekcji porucznika rezerwy, Andrzeja Winczy.

- Chcę pokazać w dużym skrócie historię kawalerii. Oddać hołd tym, którzy z szablą w ręku, z karabinem walczyli o Polskę. Jednocześnie chcę oddać hołd przyjacielowi kawalerzysty - koniowi, który poświęcał życie, cierpiał głód, niedostatek. Chcę wspomnieć te wszystkie konie, które na przestrzeni dziejów nam towarzyszyły - mówił w trakcie wernisażu Andrzeja Wincza dodając, że wystawa jest także odzwierciedleniem słów, jakie Henryk Jaskuła - wachmistrz 15. Pułku Ułanów Poznańskich, mianowany po 1990' do stopnia porucznika, zasłużony pracownik Stada Ogierów w Sierakowie wypowiedział do niego na krótko przed odejściem na wieczną wartę: Pilnujcie tradycji! - No to pilnuję - kwitował z uśmiech Wincza.

Różnorodność obiektów

Przez ponad godzinę w niezwykle barwny i ciekawy sposób kolekcjoner opowiadał o poszczególnych obiektach, zwracając szczególną uwagę na różnice między siodłami, wynikające nie tylko z okresu, w jakim te powstały, ale i kraju ich pochodzenia. Na przestrzeni lat Wojsko Polskie korzystało bowiem m.in. z siodeł niemieckich, amerykańskich, a nawet kozackich.

- Po 1918 roku w polskiej armii pojawiło się wszystko to, co było w Europie, a nawet w Stanach Zjednoczonych. Nie mieliśmy własnego sprzętu. Pierwsze polskie siodło zostało opracowane dopiero w roku 1931 - tłumaczył Andrzej Wincza.

"Oficerskie wieczory" i inne anegdoty

Prezentację eksponatów kolekcjoner okrasił niemniej ciekawymi anegdotami o tym, w jaki sposób wchodził on w posiadanie kolejnych obiektów. Z pewnym przymrużeniem oka, a przede wszystkim z szerokim uśmiechem opowiadał o "oficerskich wieczorach" i kilkuletnich pertraktacjach ze szczecińskim szewcem, u którego znalazł półfabrykaty do butów kawaleryjskich, które sygnowane były końską główką jako "wyrób kresowy". Szewc zamierzał uszyć z nich buty robocze dla kuzyna. Finalnie, skóry wzbogaciły kolekcję Winczy.

Jedno ze szczególnych miejsc zajmuje w nim wierna kopia munduru z epoki napoleońskiej, a także broń biała. Tzw. smaczkiem ekspozycji jest zaś maska przeciwgazowa dla konia produkcji rumuńskiej. Zaciekawienie budzą też drobne elementy wyposażenia, jak menażki, lampy itp.

Tę wystawę po prostu trzeba zobaczyć!

Wystawa "W siodłach do niepodległości" w istocie jest pasjonującą opowieścią o kompanach na bitewnym szlaku. O ludziach i koniach, o ich przyjaźni. Poniekąd opowiada też o poruczniku rezerwy - Andrzeju Winczy, który skutecznie zaraża innych swoją pasją. Którego można byłoby słuchać bez końca.

Ekspozycję można oglądać w spichlerzu do listopada. Promuje ją wyjątkowa pocztówka ze szkicem żołnierza karmiącego konia. To autentyczna praca Wojciecha Kossaka, która zachowała się w Karcie gości pałacu Mycielskich w Gałowie, a obecnie znajduje się w zbiorach Muzeum Zamek Górków (oryginał prezentowany jest na wystawie). Można ją zakupić w cenie 3 zł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto