Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zdzisław Dziurleja opowiada o wieloletniej służbie w OSP

Robert Poczekaj
Początek strażackiej przygody Zdzisława Dziurleji sięga 1962 roku. Od dziecka ciągnęło go do straży. Jako młody chłopak biegał w miejsca, gdzie ćwiczyli strażacy. W końcu z ust druha Dorożały usłyszał: jak lubisz, to przychodź. Został druhem i mimo upływu lat wciąż jest czynnym strażakiem.

W 1977 roku wybrany został do szkolenia młodzieży. Te zadanie realizował ku zadowoleniu nie tylko zarządu pniewskiej OSP ale i kolejnych pokoleń strażackiej młodzieży. W 2018 do strażackich zawodów przygotował po raz ostatni grupę dziewcząt. Wypadły świetnie.
- Do dziś trzymam jako cenną pamiątkę zdjęcie wykonane podczas tamtych zawodów. Ostatnia drużyna dziewcząt. Będę wspominał ten czas z dużym wzruszeniem - mówi Zdzisław Dziurleja.
Przez wiele lat strażackiej służby pełnił wiele funkcji. Był Naczelnikiem straży, Prezesem Miejsko-Gminnego Zrzeszenia.
- To 58 lat wiernej służby dla naszej straży w Pniewach - mówi pan Zdzisław.
Żartobliwie podsumowuje małżonka strażaka.
- Zawsze praca, straż, a na koniec miał czas dla siebie i rodziny. Narzekał na kłopoty ze słuchem. Jednak dźwięk syreny strażackiej potrafił go wybudzić w środku nocy, mimo, że nie mieszkamy blisko strażnicy. Gdy już z racji wieku nie mógł jeździć na akcje, chodził na piętrze domu i nasłuchiwał, w którym kierunku jadą strażacy - wspomina Barbara Dziurleja.
Wieloletnia służba została nagrodzona wieloma medalami i odznaczeniami. W 1994 otrzymał Brązowy Krzyż Zasługi, w 2008 Złoty Znak Związku, a w 2014r. Medal Honorowy im. Bolesława Chomicza. To najwyższe odznaczenie w Ochotniczych Strażach Pożarnych.
- Na początku strażacy jeździli tylko do pożarów. Nie było wtedy takiego sprzętu jakim dysponują dzisiejsi druhowie. W Pniewach mieliśmy już jednak dwa pojazdy, na tamte czasy wystarczało, a jako solidna jednostka jeździliśmy ze wsparciem do dużych pożarów nawet Poznania, czy podczas pamiętnego pożaru w Kuźni Raciborskiej - wspomina dh Dziurleja.
Dziurleja pamięta okres, w którym zaczęła się zmieniać rola, jaką pełnili strażacy.
- W latach dziewięćdziesiątych strażak musiał już wiedzieć jak udzielać pierwszej pomocy. Dziś strażak ma umiejętności prawie jak sanitariusz czy ratownik - mówi Zdzisław Dziurleja.
Oprócz wyjazdów do akcji, czeto związanych z ogromnym ludzkimi dramatami były też chwile radosne. Pan Dziurleja wspomina, jak to z okazji Świętego Floriana, strażacy wraz z orkiestrą ruszali do okolicznych wiosek. Była zabawa i radosne tańce, niekiedy nawet na ulicach. Te wspomnienia do dziś przywołują uśmiech na twarzy starszego druha. Teraz jest wszystko inne. Strażacy częściej niż do pożarów, wyjeżdżają do wypadków.
- Teraz ratują życie, to może z pewnością trudniejsze zadanie, a może i bardziej odpowiedzialne. Strażacy muszą działać w zorganizowany i przemyślany sposób, każdy ma na miejscu akcji swoje zadanie do wykonania: ktoś ratuje bezpośrednio ludzkie życie, inny zabezpiecza miejsce akcji, by zapewnić bezpieczeństwo pozostałym - tłumaczy Dziurleja.
Sytuacja strażaków jest trudniejsza zdaniem Dziurleja. W Pniewach mają na przykład kłopot z kierowcami. Kilka osób ma odpowiednie kwalifikacje ale jeżdżą do pracy.
- Kiedyś rzucało się pracę i jechało do pożaru. Czasem z zakładu pana Bogajewicza jechaliśmy już pełnym składem, w piec osób do pożaru. Pracodawca nie robił kłopotów z tego tytułu. Teraz jest inaczej. Zakłady prywatnie różnie patrzą na udział strażaków w akcjach w czasie godzin pracy - opowiada Dziurleja.
Druh z wdzięcznością opowiada o swoich wychowankach. Często założyli już swoje rodziny, niekiedy wyprowadzili się z rodzinnego miasta. Zawsze jednak wracają i utrzymują kontakt z tym, który ich wprowadzał w strażackie szeregi. Starają się przyjeżdżać na organizowane od kilku lat Drzwi Otwarte. Pamiętają o swoim dawnym OSP. Niektórzy są wciąż czynnymi i aktywnymi strażakami.
- Czują się wciąż jak u siebie. Potrafią okazywać wciąż szacunek i wdzięczność za wieloletnie szkolenie - opowiada Dziurleja.
Strażak z zadowoleniem opowiada o tradycji sprzed lat, gdy w każdą środę druhowie spotykali się w strażnicy. Był wtedy czas na zwykłe ludzkie rozmowy ale i poznawanie nowego sprzętu i naukę.
- Ta tradycja sprawiała, że czuliśmy się jedną wielką rodziną - wspomina dh Zdzisław.
Mimo, że tradycja ta z powodu braku czasu wielu osób i pracy w systemie zmianowym, to Dziurleja jest przekonany, że strażaków nigdy ie zabraknie.
- Z tym trzeba się urodzić. Trzeba mieć to coś. Służba wymaga i zmiany przyzwyczajeń i poświęcenia. Nie wszyscy przetrwają pełną poświęcenia służbę, jednak Ci, dla których jest to prawdziwe powołanie, zostaną bez względu na wszystko - zapewnia druh.
Dziś strażacy mają wiele rozmaitych zadań, nie tylko pożary ale i wypadki komunikacyjne, kot na drzewie, plamy na drodze. Mimo, że ochotnicy chcieliby pełnić wzniosłą służbę ratowania ludzkiego życia, ale i do tych zwykłych codziennych spraw są powołani.
Pan Zdzisław z racji wieku nie może już jeździć na akcje, choć temperament ma wciąż ogromny, do dziś stara się wspierać swoją jednostkę: jest członkiem Zarządu Miejsko-Gminnego OSP i członkiem zarządu OSP Pniewy. Podczas kilkunastu spotkań w roku dzieli się swoim niezwykłym doświadczeniem. Mimo, że to inna pomoc niż przed laty i inne obowiązki, to wciąż nie wyobraża sobie by rezygnować z pracy na rzecz swojej ukochanej Ochotniczej Straży Pożarnej w Pniewach.
Organizacja kolejnych Drzwi Otwartych, które noszą też tytuł: U przyjaciół strażaków pokazuje, że pan Zdzisław wychował sobie godnych następców. Wciąż zarządza organizacją imprezy, ma jednak solidne wsparcie młodych druhów. To zdaniem Zdzisława Dziurleji największa wdzięczność za wieloletnią służbę.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto